Z pewnością nie tylko mnie, ale również Was zawsze cieszy fakt powstania kolejnej wartej uwagi rodzimej marki. I nie ma znaczenia, czy związanej z elektroniką, okablowaniem, czy też akcesoriami audio, gdyż w znacznej większości przypadków w istotnym dla potencjalnego nabywcy zestawieniu cena / jakość nasze brandy wypadają po prostu lepiej, czym dobitnie udowadniają drzemiący w polskiej myśli technicznej potencjał. A, że nie raz i nie dwa się o tym przekonałem na własnej skórze, tym bardziej cieszy mnie fakt kolejnego starcia z rodzimymi produktami. Kto tym razem pokaże, jak widzi muzykę poprzez pryzmat swoich konstrukcji? Otóż z wielką przyjemnością zapraszam Was na kilka akapitów o pochodzącej z Piątnicy marce Notte Sound Labs, z portfolio której dzięki zaangażowaniu producenta do naszej redakcji dotarł niepozorny zestaw przetwornika cyfrowo/analogowego, przedwzmacniacza liniowego i stereofonicznej końcówki mocy NDAC-01 + NLP-01 + NPA-01R.













Jak wspominałem, tytułowe konstrukcje nie szukają poklasku w temacie rozmiaru. To nieduże, bo wąskie, średniej wysokości i dość głębokie, mające jedynie zmieścić elektronikę, a nie epatować nadmiernymi gabarytami, estetycznie prezentujące się były. Przetwornik i przedwzmacniacz idąc tropem lubianej przez nabywców wizerunkowej unifikacji produktów korzystają z tego samego pomysłu na obudowę, To wykonane z grubych aluminiowych płatów skrzynki, które z racji wykonywania różnych działań różnią się wyposażeniem. I tak na podzielonym czarną akrylową wstawką froncie przetwornika NDAC-01 znajdziemy centralnie umieszczony okrągły włącznik, na lewej flance 3 diody informujące o stanie urządzenia, a na prawej gałkę wyboru wejścia cyfrowego z kompletem diod dla każdego rodzaju sygnału. Natomiast na tylnym panelu przyłączeniowym mimo niedużej powierzchni zestaw gniazd cyfrowych (OPTIC, BNC, COAX, AES/EBU), dwa standardy wyjść analogowych (RCA, XLR) oraz gniazdo zasilania IEC. Przedwzmacniacz liniowy NLP-01 zaś na bliźniaczym do DAC-a awersie z lewej strony został uzbrojony w wielką gałkę wzmocnienia wraz z dwoma diodami (Power, Mute), w centrum okrągły włącznik inicjujący jego pracę, a na prawej flance również wielką gałkę, jednak tym razem wyboru wejścia liniowego ze stosownym pakietem diod dla każdego sygnału. Jeśli chodzi o plecy pre, podobnie do cyfrowego brata mimo niewielkich rozmiarów jest bogato wyposażony i znajdziemy na nim cztery wejścia liniowe (po dwa RCA i XLR), trzy wyjścia liniowe (jedno RCA i dwa XLR) oraz niezbędne do pracy gniazdo zasilania. Oczywiście w komplecie z nim otrzymujemy zgrabnego i wykonującego tylko niezbędne funkcje pilota zdalnego sterowania. Gdy z opisem budowy dotarliśmy do końcówki mocy NPA-01R, pierwszą istotną różnicą na tle poprzedników jest jej rozmiar. To nadal jest skromna, co prawda wykorzystująca wzór frontu poprzedników, ale wyraźnie większa bryła. Bryła, która za sprawą solidnych radiatorów na bokach od pierwszego kontaktu sugeruje pracę urządzenia w roli wzmocnienia. Co prawda podczas kilkunastodniowego użytkowania wspomniane aluminiowe „chłodnice” niespecjalnie się nagrzewały, ale podczas pracy z moimi wymagającymi kolumnami czasem były ciepłe potwierdzając tym słuszność ich zastosowania. Jej bliźniaczy z ww. konstrukcjami przedni panel oferuje użytkownikowi jedynie typowy dla produktów Notte’a okrągły włącznik w centrum i po dwie diody na zewnętrznych rubieżach – z lewej strony związanych z zasilaniem, zaś z prawej wykorzystywanym w danym momencie, wybieranym przełącznikiem na tylnej ściance wejściem. Jak już dotarliśmy do pleców, spieszę donieść, iż oferują zestaw zacisków kolumnowych, po jednym wejściu RCA, XLR, hebelkowy przełącznik wyboru pomiędzy nimi i oczywiście gniazdo zasilania. Jak widać, wszystkie konstrukcje mimo, że nieduże, są w pełni kompatybilne nie tylko ze sobą, ale w momencie nabycie tylko jednego komponentu z tej stajni, również z zabawkami konkurencji.
Rozpoczynając opis brzmienia przedstawionego przed momentem rodzimego konglomeratu audio przyznaję szczerze, że zestaw zaskoczył mnie bardzo pozytywnie i to dwukrotnie. Pierwszym było dobre radzenie sobie – do rozsądnych poziomów głośności – z moimi dwumetrowymi kolumnami. Bateria przetworników dla wielu mocniejszych konstrukcji konkurencji niejednokrotnie była zbyt wymagająca, a tymczasem polski niepozorny piecyk prowadził je z wielką klasą. Z fajną kontrolą niskich rejestrów, niezłą szybkością narastania sygnału i przyjemną w odbiorze swobodą prezentacji, co bez problemu pozwalało pokazać reszcie elektroniki na co ją stać. A to własnie drugie zaskoczenie. Otóż, bazując na wieloletnich doświadczeniach z elektroniką grającą muzykę przez duże „M” bez jakiegokolwiek naciągania faktów ofertę brzmieniową Notte’a określiłbym jako pełnoprawnego przedstawiciela mainstreamu grającego znakomitą barwą i wypełnieniem, jednakże z zachowaniem należycie oddanego aspektu rysowania czytelnych, choć kreowanych niezbyt ostrą, za to wyraźną kreską źródeł pozornych. Gdy wymagał tego materiał, muzyka bez problemu poruszała delikatne struny mojej duszy, zaś innym razem umiejętnie wywoływała oczekiwaną emocjonalną agresję. Naturalnie bez poszukiwania ekstremów w domenie wyrazistości podania – piję do agresywnej twardości i ostrości prezentacji, jednak znakomicie pokazując kierunek działań inżynierskich w stronę bezkresnego zatapiania się w słuchanym materiale muzycznym. Jak z powyższego opisu można się domyślić, oczywistym jest, że ze stuprocentowym zaangażowaniem w tym lirycznym z pełnym spektrum niesionych przezeń doznań, oraz prawdopodobnie z nieco mniejszym wynikiem procentowym w rockowym buncie. Powodem drugiego wyniku jest naturalnie lekkie – dla ortodoksów być prawdopodobnie będące solą w oku, jednak co by nie mówić podkolorowanie przekazu. Czy drugi przykład oznacza jakikolwiek problem dla naszych bohaterów? Bynajmniej, bowiem nie od dzisiaj wiadomo, że drobna korekta symptomów muzykalności często jest lekiem na bolączki tego typu twórczości, co w mojej ocenie raczej przysporzy piątnickiej manufakturze więcej korzyści w postaci szerszego grona odbiorców, aniżeli zadeklarowanych wrogów. Jak obronię tę tezę? Oczywiście przykładami płytowymi.
Na pierwszy ogień wezmę muzykę będącą wodą na młyn tytułowego zestawu w postaci twórczości Adama Bałdycha z gościnnym występem Paolo Fresu „Poetry”. To w znakomitej większości ballady. Ballady, które teoretycznie powinny zabrzmieć idealnie w każdej konfiguracji sprzętowej. gdyż materiał wydała oficyna ACT. Jednak czasem renoma tego wydawnictwa jest zmorą dla odpowiedniej prezentacji muzyki, gdy odtworzymy ją na zbyt transparentnie zestrojonej układance. Mówiąc bez ogródek czasem może zwyczajnie słuchacza „kopać” energią i nadmiernie cykać na dłuższa metę męcząc. Dlatego tak ważne jest wypośrodkowanie dobrych cech prezentacji, jakimi w tym przypadku popisał się set Note’a. Znakomicie pokazał dźwięczność i zarazem płynność skrzypiec Adama, przyjemną dla ucha nosowość trąbki Paolo, a przy tym nie pozwolił na dominatę w nagraniu pracy perkusisty. To wydawnictwo akurat z tego niuansu – mocnego dolnego pasma – jest bardzo znane i nie raz zbyt dosadnym podaniem stopy byłem zmęczony, tymczasem podczas tej sesji całość zagrała spójnie. Miękko, ale z dobrym zebraniem w sobie i przy tym dźwięcznie, czyli w duchu tego rodzaju twórczości.
Co prawda nieco zmieniając poziom zaangażowania muzyki w fundowanie słuchaczowi najboleśniejszych dla uszu bodźców, ale moim zdaniem polski tercet spokojnie dał sobie radę również z dalekim od przestrzegania kindersztuby zespołem AC/DC „Power Up” . Może faktycznie nie była to jeden do jednego kojarzona z tą wokalno-goitarowo-perkusyjną bandą jazda bez trzymanki, ale zapewniam, szczypta dobrze prowadzonej w kwestii krawędzi esencji nie zabiła w tej muzyce pokładanych przez muzyków zamierzeń typu rockowa rozpierducha. Nadal było mocno, nieprzewidywalnie, a jedynym odstępstwem od wzorca był większy udział body w dźwięku. Jednym to się spodoba, a innym nie, ale nie zmienia to faktu mojego pozytywnego odbioru tego krążka. Krążka posiadanego w wersji CD i na winylu, co chyba jasno pokazuje moje przywiązanie do twórczości tego zespołu i wiedzę, kiedy system się na nim wykłada. W tym przypadku mimo kłód pod nogami w postaci przewymiarowanych kolumn i raczej w założeniach celowania sprzętu w innego rodzaju muzykę było całkiem dobrze.
Jak ocenię i komu zaproponuję tytułowy zestaw? Opinia wynika z powyższego tekstu, czyli biorąc pod uwagę grupę docelową celująca, zaś licząc całą populację melomanów z będącym wynikiem wyborów konstrukcyjnych lekkim minusem. I gdy wydawałoby się, że patrząc przez pryzmat orientacji muzycznej temat jest zamknięty, w podejmowaniu zbyt szybkich decyzji opartych o stereotypy zalecam spokój. To nie jest tak, że będąc zagorzałym piewcą rockowych teamów nie można dopuścić do głosu delikatnego podkolorowania prezentacji. Czasem z prozaicznych przyczyn realizacyjnych dla dobra posiadanej płytoteki jest ono nawet niezbędne. Na ile poradzi sobie z tym tematem zestaw Notte’a, zależeć będzie od dwóch aspektów. Pierwszy to dobór potencjalnych kolumn – żywiołowe mocno zbliżą efekt do oczekiwanego, zaś drugim będzie nasz poziom pójścia na pozwalający słuchać przykładową kapelę w takiej estetyce kompromis. Czy zechcecie to sprawdzić i na ile jesteście nań przygotowani, musicie sami sobie odpowiedzieć ewentualną próbą na swoich zasadach. Ja tylko sygnalizuję, że warto.
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch QSA Red
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
IC cyfrowy: Furutech Project V1 D XLR
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kabel USB: ZenSati Silenzio
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints Ultra Mini
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80
Dystrybucja/Producent: Notte Sound Labs
Ceny:
NDAC-01: 18 204 PLN (20 295 PLN z opcjonalnym USB)
NLP-01: 23 124 PLN
NPA-01 R: 29 520 PLN
Dane techniczne
NDAC-01
Wejścia: EAS/EBU; Coax; BNC; Optical; USB CONWERTER – opcja
Sygnał wejściowy: do 32 bit 192 kHz
Odstęp sygnał/szum: > 100 dB
THD + N: < 0.020%
Ciągły proces kalibracji
Wymiary (S x W x G) : 242 x 115 x 255 [mm]
Waga: 6,50 kg
NLP-01
Wejścia: 2 pary XLR; 2 pary RCA
Wyjścia: 2 pary XLR; 2 pary RCA
Pasmo przenoszenia (-3dB ): 3 Hz – 500 kHz
Nierównomierność charakterystyki @ 20 Hz – 20 kHz: < 0,15 dB
Zniekształcenia TDH + N: < 0,020 %
Odstęp sygnał / szum: > 100 dB
Zakres wzmocnienia: 6dB ( RCA – RCA lub XLR – XLR )
Wymiary (S x W x G): 242 x 115 x 255 [mm]
Waga: 7,0 kg
NPA-01 R
Wejścia: para XLR; para RCA
Moc wyjściowa RMS: 2 x 120W/8 Ω; 2 x 240W/4 Ω
Pasmo przenoszenia (-3 dB): 5 Hz – 200 kHz
Zniekształcenia TDH + N: 0,020%
Odstęp sygnał/szum: XLR – 120 dB; RCA – 100 dB
Wymiary (S x W x G) : 242 x 115 x 385 [mm]
Waga: 12,20 kg
Autor: Jacek Pazio
Źródło: https://soundrebels.com/notte-sound-labs-2/